FLAGA MAJORKI


Pobliskie atrakcje:
                      
            
   Punta de n'Amer - 37 km

                                 
         






      Capdepera  - 46 km        










        
Bellver - 58 km        





















 





 

Valid XHTML 1.0 Strict


Castillo de Santueri

   
    Forteca to ruiny arabskiego zamku Castel De Santueri, usadowiona na solidnej, 400 metrowej skalnej konstrukcji. Została wzniesiona w XIV w. na pozostałościach poprzedniej budowli z czasów muzułmańskich. Pełniła ważną rolę w okresie arabskiego oporu. Obrońcy zamku mogli już z daleka widzieć zbliżających się wrogów, ponieważ z jego murów rozciąga się widok na całą okolicę, aż do wybrzeży. Nie wszyscy goście przybywali do zamku na zaproszenie i z własnej woli.Niekiedy zamek stawał się więzieniem, m.in. dla infanta Don Carlosa z Navarry, osadzonego tu przez własnego tatusia. Zamek położony jest na 400 metrowej skalnej konstrukcji, nieopodal drogi z Felanitx do Campos. Dojazd do niego prowadzi malowniczą, wąską drogą, stromo w górę.

Data powstania

   
XIV w. Castell de Santueri
– Felanitx
nd. nd.
data aktualizacji: 13.03.2014 r.

Moim okiem:

    Zamek pięknie położony na wzgórzu, widoczny z odległości wielu kilometrów. Problem polega na tym że czasami to co wydaje się na wyciągnięcie ręki, wcale nie jest tak blisko jakby się wydawało:) Samo odnalezienie obiektu np. w GPS jest niemożliwe ponieważ zamek nie jest dostępny do zwiedzania i nie figuruje jako atrakcja turystyczna. Co nie przeszkadza zwiedzić go od zewnątrz. Przeglądając mapy Google do zamku można dojechać na kilka sposobów, od różnych stron. Niestety sprawa nie jest taka prosta, jak nie są proste drogi na Majorce. Niby możemy zobaczyć, że jest kilka dróg tam prowadzących jednak jedyna rozsądna droga jaką znaleźliśmy to ta biegnąca z miasteczka Felantix. Należy kierować się drogą Ctra. Les Soleretes a następnie skręcić w Cami des Castell.
   
    Ja, jak to ja postanowiłem pojechać skrótem jako że jechałem trochę od innej strony. A co tam zaoszczędzę trochę czasu i pojadę inną drogą. Pomysł wydawał się znakomity do czasu gdy zacząłem wjeżdżać na inne wzgórze. Zamek już był tak blisko, lecz niestety droga którą jechaliśmy nie prowadziła do niego tylko do jakiejś chacienty tubylca. Droga była na tyle wąska, że zawrócenie było nie możliwe. Cóż zrobić jedziemy dalej i tak dojechaliśmy do czyjejś posiadłości. Nie było to dla nas większym zaskoczeniem, ponieważ drogowskazy które mijaliśmy po drodze, mino mizernej znajomości języka hiszpańskiego potrafiłem odczytać jako „teren prywatny”. Na szczęście brama była otwarta, więc korzystając z okazji wjechaliśmy na posesję, kulturalnie zawróciliśmy, ku zdziwieniu gospodarza obiektu. Teraz już było z górki ale tylko dlatego, że zjeżdżaliśmy ze stromego wzniesienia. Jadąc jakąś boczną polną, a raczej skalistą drogą próbowaliśmy się dostać do głównej drogi. Jeśli narzekamy na nasze drogi to po tej jeździe już nigdy złego słowa nie powiem na stan polskich dróg.
   
    Po tym jak dojechaliśmy do głównej trasy i znaleźliśmy właściwą drogę prowadząco do zamku Castillo de Santueri, stanęliśmy przed kolejnym wyzwaniem. A było nim wjechanie na wzgórze. Trzeba pokonać tzw. serpentynę i modlić się, żeby nikt nie jechał z naprzeciwka. Może i dobrym rozwiązaniem jest zostawienie samochodu na dole i przespacerowanie się do celu. Nam szkoda było na to czasu, więc wjechaliśmy na samą górę. Zadanie nie należało do najprostszych, ponieważ na tyle było stromo, że nasza Opel Corsa dawał radę tylko na pierwszym biegu. Droga była dosyć wąska uniemożliwiająca minięcie się dwóch samochodów, ale strome zbocza porośnięte krzakami i drzewami sprawiały wrażenie bezpieczeństwa, przynajmniej psychicznie człowiek czuł się bardziej komfortowo. Na samej górze już mamy sporo miejsca, więc nie ma problemu z zaparkowaniem nawet kilku samochodów. Warto było pokonać wszystkie przeszkody, żeby móc choć przez chwilę podziwiać te krajobrazy i piękny widok na morze.   
   
    Zamek jak wcześniej wspomniałem jest zamknięty na cztery spusty, lecz moje sprawne oko wychwyciło dwie dziewczyny, które wygrzewały się na murach nad nami. Po chwili gdy schodziły zapytałem się jak tam można się dostać. Wytłumaczyły, że to proste trzeba się tylko wspinać po murze tylko trzeba być wysportowanym. Jakoś dziwne miałem wrażenie, że w ten sposób chciały mi zakomunikować żebym sobie odpuścił;) Ale co tam, pomyślałem sobie- spoko to zadanie dla mnie, w końcu kilkanaście lat temu miałem 5 z w-fu. Oki ruszam, zobaczyłem miejsce gdzie te dwie chudziutkie dziewczynki się wskrobały na górę. Spojrzałem na górę, na dół i po chwili analizy stwierdziłem, że o ile jeszcze bym tam wszedł to chyba musiałbym tam zamieszkać Tak więc rozsądek zwyciężył i zostało mi podziwianie widoków które naprawdę robią wrażenie.

...

Mapa dojazdu:


Pokaż moja mapa:) na większej mapie